wtorek, 28 września 2010

I belive I can fly

Jesień na dobre weszła do porządku (? – bałaganu) dnia codziennego. Siąpi i siąpi, ale dzięki temu mokre, żółto-pomarańczowe liście ślicznie wyglądają na drzewach. A najbardziej nie mogę się na patrzeć na klonowe liście odbijające się swymi kolorami od betonu chodników. Miejska jesień również zaskakuje swymi widokami, całkiem ładnie tu jest, naprawdę!
Ale, ale przecież mój wrześnionowo-październikowo-listopadowy czas to także pyszna kawa, w ulubionej kawiarni, okraszona polotami ze starymi przyjaciółmi.
Jeśli pytacie, co robię w piątek w godzinach od 16.00 do nieskończoności, to odpowiedź jest prosta – plotkuję i piję kawę. Na nic więcej nikt nie jest w stanie mnie namówić. Czas zastrzeżony!

A sukienka to sierpniowy łup. Z reguły nie jestem zwolenniczką takich właśnie krat, ale ta bezczelnie urzekła mnie czymś, czymś…niezidentyfikowanym, acz bardzo przyjemnym 





sobota, 18 września 2010

stand by me.


Tak, tak wiem - bloga zaniedbałam, nie daję oznak życia i jestem niedobra xdd
Ale miałam swoje powody. Poprzednia dwa tygodnie były dla mnie niesamowicie ważne. Rozpoczynałam naukę w nowej szkole, a co za tym idzie musiałam przeniknąć w inne środowisko, czego strasznie się bałam. Wiele kwestii dotyczących nowego świata szkolnego było przerażających...oczywiście później okazała się, że diabeł nie taki straszny i te de.
Szczere? Czas minął bardzo szybko, a o blogu zapomniałam. Z perspektywy tej połówki miesiąca mogę powiedzieć, że jest dobrze: szkoła fajna, nowi ludzi baaardzo interesujący, stare, najważniejsze znajomości zachowane. Owszem zajęć dużo, ale na szczęście na razie odnajduje w tym wszystkim miejsce tylko dla siebie. Swój(Martowy) czas, na swoje(Martowe) przyjemności - istne sakrum, którego będę bronić jak lew.



Ok, koniec tej prywaty, przejdźmy do wątku szafowego.
W zasadzie na dziś przewidziałam tylko(aż?) stosunkowo stare (późno wakacyjne) zdjęcia z raczej cieplejszym 'grubszym' outfitem
Już uciekam, dopiszę tylko, że wraz z dniem dzisiejszym ujawnię moje zamiłowania do topów z ciekawym przesłaniem. A kiedy topy te są raczej z serii męskich, a co najważniejsze rozmiary ich są nieco obszerne to jestem już w siódmym niebie!  

 jeansy-bereshka; baleriny-h&m; torba-cropp; pasek i top-znaleziska z dna szafy (;

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Zmienny wrześniowy powiew

 W ramach akcji:

 
postanowiłam i tu na blogu zamieścić szkolny outfit. 

Z przykrością to piszę, ale...trzeba zdać sobie sprawę z tego, że w już finiszuje. A nas lada chwila czekają uroczyste apele, przemowy i inauguracje roku szkolnego 2010/2011. Scenariusz taki sam jak co roku.
 
Nie wyłamię się i nie powiem, że mam dość wakacji, bo ten letni czas mógłby dla mnie trwać w nieskończoność, ale swojej szkoły też jestem ciekawa...Mnie we wrześniu czeka nowa szkoła, nowi ludzi  - słowem nowy świat, którego na zmianę jestem ciekawa i boję się. Cóż taka moja natura 
Dla tego chyba pierwszy raz odkąd tylko pamiętam główkowałam nad strojem, który nie byłby w żadną stronę przesadzonym. Moje hasło na 1-go września brzmi: po pierwsze muszę mieć gwarancję, że będę czuć się pewnie w tym co mam na sobie. Chcę pozbyć się wszelkich wątpliwości co do mojego galowego zestawu. Czyli walczę obawami układającymi się w głowie w pytania w stylu:  'Czy aby na pewno te buty są ok.?', 'A biała koszula/bluzka? Czy nie jest kiczowata i infantylna? '  
Na dzień dzisiejszy mój pomysł wygląda następująco: 
*Co nie oznacza, że gdy przyjdzie co do czego cały set przewrócę do góry nogami i ostateczny efekt będzie przeciwieństwem prezentowanego tu pomysłu, bo, jak już pisałam, mam bardzo zmienną naturę (:  


koszula-TopSecret; spodnie-Bereshka; torebka, buty, bransoleta-(bezimienne)sh


 

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Opowieści z mchu i paproci

Zgodnie z przepowiedniami synoptyków to był ciepły weekend.W mojej głowie krążyła myśl, że to ostatni tak ciepły weekend w tym roku (o zgrozo!). I żeby w pełni cieszyć się ostatnimi tchnieniami lata 2010 na królową sobotniego setu wybrałam falbanistą spódniczkę, w moim ulubionym odcieniu różu.
Ta mini towarzyszyła mi  przez cale lato. Mogę bez wahania powiedzieć, że Toposhopowy wyrób spełnił moje oczekiwania - wygodna, przewiewna, wprowadziła odrobinę elegancji w wakacyjne outfity.
I jak to u mnie bywa, najlepiej służące mi ciuchy wyhaczam w lumpeksach - tak było i w tym przypadku.
Na zdj. pochwaliłam się także moją torebką, trochę w stylu vintage. Tak, tak w babcinych szafach można znaleźć cuda!
 bluzka-h&m; spódniczka-topshop(sh); sandały-sh; torba- by babcia; pierścionek-c&a

...A wszystko to na tle moich ulubionych lasów na Kaszubach. I dopiero tak właśnie drepcząc po leśnych ścieżkach łapię tę dobrą energię. A zapachu igliwia, wrzosu, grzybów nie da się opisać...eh raj na ziemi czynny całą dobę.       

wtorek, 17 sierpnia 2010

Uporczywie łapię lato za ogon.

Nie wiem jak wy, ale ja w powietrzu czuję już jesień. I nie chodzi tu tylko o jesienno-zimowe kolekcje, które ukazują się zewsząd na każdym kroku, choć i one dorzuciły swoje 5 groszy do mojego samopoczucia.
Pomimo to dzisiejszy outfit bliższy bardziej tematyce letniej, zwiewnej, lekkiej - wakacyjnej. Tunika czy może sukienka (choć ja jak na razie nosiłam ją wyłącznie w parze z leginsami, lecz kto wie, kto wie..) to również lumpeksowy łup. Można nawet powiedzieć, że nieco niecodzienny, bo nie została ona upolowana w jednym z moich miejscowych sh - otóż przywiozłam ją z małego miasteczka na Kaszubach, gdzie byłam przejazdem w drodze nad morze. I tak właśnie ją traktuję - trochę jak pamiątkę z wakacji ;)
Jej uroku nie chciałam przytłaczać wieloma dodatkami, dlatego reszta stroju to czerń, a jedyną biżuterią kolczyki (btw. o których rozpisałam się post wcześniej) w kolorze przybrudzonego złota - ostatnio mój nr.1  


tunika-sh; leginsy-h&m; baleriny-h&m; kolczyki-reserved 

czwartek, 12 sierpnia 2010

ko ko kolczyki


Ostatnio moje zbiory kolczyków systematycznie się powiększają.
Mam niesamowitą radochę z tych najnowszych nabytków, dlatego dzisiejszy wpis poświęcę właśnie tematyce kolczykowej. Swoją drogą, kolczyki w moim osobistym rankingu ulubionej formy biżuterii od dawna plasują się w czołówce. Jestem ich wielką fanką i już - nic na to nie poradzę, taka moja uroda.   

W moim dobytku każda para kolczyków zachwyciła mnie czymś innym - najczęściej pomysłem i pewną przewrotnością.
Tak więc te, które sfotografowałam są tylko jedną częścią całego zbioru. W zasadzie przedstawiłam tu tylko te najnowsze cacka, z których obecnie cieszę się najbardziej. Lecz zapewne na dniach przybędą kolejne egzemplarze, a to z okazji letnich wyprzedaży (na które skądinąd wyczekiwałam już od czerwca). I obiecuję, jak Boga kocham, że tych jednych, od dawna wypatrzonych nie podaruję sobie! Niestety, w tym momencie mój kolczykoholizm jest silniejszy ode mnie;)   


poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Pierwsze koty...

Proszę państwa, dziś w roli głównej występuje stara-nowa koszula, wyszukana w nieprzebytych połaciach największej w domu szafy. Jednym z wielu atutów jest jej rozmiar. A ściślej mówiąc ta s w o b o d a ...! Tak, to jest to czego poszukuję tego lata







koszula-sh; spodnie-atmosphere(sh); baleriny-h&m; naszyjnik-DIY